Zawsze lubiłam dzieci. Zawsze wiedziałam, że będę miała dzieci. Nie wiedziałam jednak, że mając dzieci można oszaleć. Oszaleć z miłości do nich!
Kiedy próbuję sobie przypomnieć moje życie sprzed ery dzieci, wspomnienia trochę się zamazują. Co ja robiłam mając całe dnie (i noce) tylko dla siebie? Serio, nie nudziło mi się leżenie przez pół dnia na kanapie z ciepłą kawą, czytając książkę? Lubiłam te spokojne wyjścia na zakupy, bez znudzonego, płaczącego na cały sklep dziecka? A może lubiłam te samotne spacery bez przystanków na każdym możliwym placu zabaw? Tę ciszę i spokój zamiast hałasów, krzyków i płaczu? Ład i porządek, zamiast sterty porozrzucanych wszędzie zabawek, o które często się potykam?
Teraz już nie leżę na kanapie, a jeśli już, to oglądając „Psi Patrol” razem z córką. Gdy idę na zakupy bardzo prawdopodobne, że wrócę z czymś dla dzieci, a nie dla siebie. Znam każdy plac zabaw w okolicy, a spacery i wyjazdy planuję pod kątem atrakcji dla maluchów. Cisza mnie przeraża, a bałagan? Cóż, w końcu można do niego przywyknąć.
Co z tego, że miałam czas dla siebie? Że zamiast chodzić obładowana jak wół miałam jedną małą torebkę? Że moje ciało nie było naznaczone ciążami i porodami? Że mogłam zamknąć za sobą drzwi mieszkania, nie martwiąc się o nikogo?
Wcale mi tego nie brakuje, wcale do tego nie tęsknię. Mam bowiem coś wyjątkowego i pięknego, coś co pozwala mi każdego, nawet najgorszego dnia się uśmiechnąć. Coś co wypełniło moje życie – moją miłość do dzieci.
Przytulam i dziękuję
Bycie mamą to cudowne uczucie. Piękne, a zarazem strasznie trudne. To życiowe wyzwanie. Wieczne czuwanie i poświęcenie. Tony wylanych łez i morze śmiechu. Masa wzruszeń i zmartwień. Ogromna odpowiedzialność. I ogromne szczęście.
Jasne – nie zawsze jest kolorowo. Nie zawsze jest łatwo. Każdego dnia pokłady cierpliwości wystawiane są na próbę. Czasami mam ochotę wystrzelić się w kosmos. Krzyknąć w świat „pomocy”. Zaszyć się gdzieś w kąciku choć na chwilkę, z dala od dzieci i poczucia winy, że w ogóle o czymś takim pomyślałam.
I wtedy wystarczy ten mały gest, by zapomnieć o wszystkim, co złe. Uśmiech, buziak, słodka mina czy wpatrzone we mnie niewinne oczy dziecka, dla którego jestem całym światem. Znowu zalewa mnie fala miłości. Nie pamiętam, co złe. Przytulam i dziękuję Bogu za najwspanialszy dar. Dar bycia Mamą!
Fot. Alicja Makowska
Spodobał Ci się wpis? Zostaw po sobie ślad – skomentuj, udostępnij, powiedz o nas znajomym.
Chcesz być na bieżąco? Polub sisandkids.pl na Facebooku
Wolisz oglądać i słuchać? Obserwuj nas na Instagramie
Zobacz też:
Mama, moja najlepsza życiowa rola
Dzikie noce, których nigdy nie zapomnę
Leave A Reply